Zajęcia terenowe to też lekcja

Rozmowa z Ewą Kłos – autorką programów nauczania i pakietów edukacyjnych, uczestniczką Zespołu Ekspertów Ministra Edukacji Narodowej, Przewodniczącą Zespołu Ekspertów opracowującego podstawę programową dla przedmiotu przyroda w klasach 4–6 szkoły podstawowej. Wywiad przeprowadziła Małgorzata Kaczmarek, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej w Szkole Podstawowej nr 172 w Łodzi.

Małgorzata Kaczmarek: Każdy nauczyciel ma świadomość, że u dziecka w wieku szkolnym przeważa myślenie konkretno-obrazowe, w związku z tym zdobywanie wiedzy i umiejętności przyrodniczych powinno odbywać się drogą doświadczeń i bezpośredniej obserwacji. Gdzie uczniowie powinni ją zdobywać? Ewa Kłos: Terenem tych doświadczeń jest najbliższa okolica, bo to ona dla młodszych dzieci jest bezpiecznym miejscem do prowadzenia obserwacji. Poczucie bezpieczeństwa sprawia, że dzieci nie czują się obco, łatwo skupić ich uwagę i zainteresować. Szczególnie w edukacji wczesnoszkolnej warto zwrócić uwagę, że wycieczka – oprócz ważnej roli dydaktycznej – może zawierać elementy zabawy i rekreacji, na przykład gry terenowe, konkursy, wykonanie prac plastycznych z materiałów przyrodniczych. Nauczyciel powinien być ich przewodnikiem, wskazywać przykłady z życia codziennego, które podbuduje następnie wiedzą merytoryczną. Ze względu na to, że dzieci w tym wieku nie mają jeszcze wykształconego myślenia abstrakcyjnego, trudno im przypisać przekazaną wiedzę teoretyczną do konkretnego zjawiska. Przewodniczyłam zespołowi, który opracowywał podstawę programową dla przedmiotu przyroda dla klasy 4–6. Naszemu zespołowi przyświecała idea, aby nauczyciel układający program na bazie podstawy programowej dla klasy 4., musiał zawrzeć w nim takie treści, które dziecko może dotknąć, usłyszeć, posmakować (oczywiście w granicach bezpieczeństwa), a przede wszystkim – doświadczyć. Treści te dotyczą najbliższego środowiska dziecka. Natomiast w klasie 5. następuje rozszerzenie treści do całego naszego kraju. Tu też wykorzystujemy doświadczenia uczniów, odwołujemy się do miejsc, które odwiedzili w czasie wakacji. Istnieje również możliwość zorganizowania wyjazdu na wycieczkę lub „zieloną szkołę”. Treści, które rzadko kiedy mamy możliwość doświadczać osobiście, na przykład te dotyczące krajobrazów świata czy budowy wszechświata są realizowane w klasie 6. Szóstoklasista, który doświadczył już sporo w najbliższym środowisku i posiada wiedzę o Polsce, może wyobrazić sobie jak pewne rzeczy wyglądają na świecie.

M.K.: Wspomniała pani, że nauczyciel powinien być przewodnikiem, czy można rozwinąć tę myśl?

E.K.: Nauczyciel nie może zakładać, że jest jedynym źródłem informacji dla ucznia, musi pamiętać, że dziecko nie jest jak tabula rasa – czysta kartka. Skoro nauczyciel nie jest jedyną osobą, która zapisuje coś na tej tablicy – w umyśle ucznia, to warto też pamiętać, że zapisane informacje nie pozostają na całe życie.

M.K.: Na co więc powinien zwrócić uwagę nauczyciel, aby stać się przewodnikiem ucznia?

E.K.: Powinien umieć pokazywać. Wskazywać pewne sytuacje i zjawiska, zachęcać do obserwowania i wyciągania wniosków, a przede wszystkim do samodzielnego myślenia. Nie narzucać toku myślenia, tylko zachęcać dziecko, aby samo próbowało kojarzyć przyczynę i skutek, nawet jeżeli na początku może być to nieudolne.

M.K.: W jaki sposób zajęcia w terenie wpływają na rozwój dziecka?

E.K.: Zajęcia przyrody prowadzone w terenie są często kojarzone z wyjściem do lasu. Nie jest to do końca prawdą. Zajęcia terenowe można organizować w różnych ekosystemach: w ogrodzie, w sadzie, na łące, na polu. Można pojechać nad jezioro lub rzekę, gdzie dzieci mogą obserwować świat roślin i zwierząt. Takie zajęcia to również udział w różnych uroczystościach, festiwalach, imprezach tematycznych. Bardzo ciekawy był Festiwal Chleba, gdzie uczestnicy zarówno mogli dowiedzieć się wielu informacji na temat chleba w różnych kulturach, jak i brać udział w procesie jego pieczenia Właśnie takie działanie wiąże się z poznawaniem i doświadczaniem. Jeżeli damy dziecku możliwość poznawania różnych kultur, wówczas stanie się ono bardziej tolerancyjne. Jeżeli czegoś nie zna, boi się. Tak samo postępują dorośli. Jeśli czegoś nie znamy, boimy się tego.

M.K.: Co więc zrobić, aby zmienić świadomość niektórych nauczycieli? Uświadomić im, że zajęcia w terenie przynoszą korzyść nie tylko w wymiarze przyrodniczym, lecz także wzbogacają wiedzę polonistyczną, matematyczną, społeczną?

E.K.: Zmienić należy samego nauczyciela. Nie liczy się jedynie numer lekcji w dzienniku, ale przede wszystkim korzyści wynikające z wyjścia w teren. Mimo że nauczyciele są ograniczeni przez ogromną biurokrację to konsekwentnie i wytrwale powinni wprowadzać zajęcia terenowe. Mogą być to nawet krótkie godzinne wyjścia, ale muszą być dobrze przygotowane i atrakcyjne dla ucznia. Dzieci powinny znać cel, miejsce, do którego idą, wiedzieć, jakie obserwacje mają poczynić i mieć niezbędne przybory, czyli lupy, notatniki, miarki i inne. Każde wyjście w teren jest o wiele cenniejsze niż siedzenie w ławce. Nauczyciel powinien też zdawać sobie sprawę, że relacje, które nawiązuje ze swoimi uczniami poza czterema ścianami pracowni są wielokrotnie lepsze. Takiego kontaktu nie nawiąże się nigdy w czasie zajęć z uczniami w klasie, gdzie obowiązuje hierarchia pozycji: nauczyciel – uczeń. Podczas zajęć terenowych występują różne sytuacje. Uczeń może podejść indywidualnie do nauczyciela, zawiązują się relacje nieformalne, a nawet przyjaźnie.

M.K.: A jakie obawy towarzyszą nauczycielom przy organizowaniu zajęć terenowych?

E.K.: Nauczyciele obawiają się, że nie będą w stanie udzielić odpowiedzi na wszystkie pytania uczniów. Uczę swoich studentów z Kolegium Nauczycielskiego, że jeżeli nie znają odpowiedzi na jakieś pytanie, to warto się do tego szczerze przyznać. Należy pamiętać, że nauczyciel nie może wiedzieć wszystkiego. Jeżeli czegoś nie wiedzą, powinni o tym powiedzieć uczniom i zachęcić do sprawdzenia tych informacji po powrocie w książkach, atlasach. Drugą kategorią takich obaw jest bezpieczeństwo dzieci. Każde wyjście poza teren szkoły wiąże się z odpowiedzialnością. Obecnie dzieci są mniej zdyscyplinowane, a niektóre wręcz mało przewidywalne. Wychodząc na wycieczkę nauczyciel powinien mieć wsparcie drugiego nauczyciela, a to niestety w jakiś sposób dezorganizuje pracę szkoły. Dyrektor musi zorganizować zastępstwa, zapłacić za nie, w związku z tym takich wyjść jest mniej.

M.K. Można sobie jakoś poradzić z takimi formalnymi trudnościami, obejść je?

E.K. Oczywiście! Warto angażować rodziców do pomocy. Jeśli dysponują czasem, chętnie pomogą. Nauczyciel przyrody ma możliwość organizowania takich wyjść, ponieważ w cyklu kształcenia w klasach 4–6 jest 296 godzin lekcyjnych, co daje 3 godziny w tygodniu. W uwagach do realizacji programu dwie godziny powinny być traktowane jak blok lekcyjny, po to by nauczyciel miał czas wyjść w teren, przeprowadzić zajęcia, wrócić i podsumować je. Moim zdaniem jest to naprawdę wystarczający czas na realizację tego typu zajęć. W podstawie programowej nie jest zapisane konkretnie, ile godzin zajęć musi przeprowadzić nauczyciel w terenie. To sam nauczyciel, planując swoją pracę, musi uwzględnić wszelkie wyjścia w teren oraz warunki i sposoby realizacji podstawy programowej. Zdarzają się jednak szkoły, gdzie zapis o zblokowaniu godzin nie jest egzekwowany. Wówczas rodzice i nauczyciele powinni powołać się na podstawę programową, w której znajduje się zapis: „Szkoła powinna zapewnić warunki do bezpiecznego prowadzenia zajęć badawczych i terenowych, obserwacji i doświadczeń”. Na szczęście są to sytuacje rzadkie.

M.K.: Z czyjej pomocy możemy korzystać, organizując wyjście w teren?

E.K.: Można skorzystać z pomocy specjalisty, czyli eksperta, który jest przygotowany do pracy z dziećmi. Wszystkie placówki pozaszkolne mają takich ekspertów. W każdym leśnictwie jest dział dydaktyczny. Na przykład w Łodzi jest to Nadleśnictwo Miejskie przy ul. Łagiewnickiej, gdzie prowadzone są zajęcia terenowe w oparciu o Las Łagiewnicki, a co najważniejsze – są one bezpłatne. Wystarczy wcześniej zapoznać się z ofertą i tematyką zajęć na stronie internetowej i wybrać te, które nas interesują. Mogą się one zakończyć integracją klasy przez uczestnictwo we wspólnym ognisku, wszystko to jednak zależy od nauczyciela. Tuż obok w Łagiewnikach jest też świetny Ośrodek Edukacji Ekologicznej przy ul. Wycieczkowej. Ciekawe zajęcia odbywają się również w palmiarni, ogrodzie botanicznym, muzeum geologicznym, muzeum przyrodniczym, na warsztatach prowadzonych przez Ośrodek Działań Ekologicznych „Źródła”. Możemy wybierać w zależności od tego, jakie instytucje znajdują się w okolicy szkoły.

M.K.: W jaki więc sposób zachęcić młodych nauczycieli do wprowadzenia do swojego warsztatu pracy zajęć terenowych?

E.K.: Nauczyciele muszą pamiętać, że raz przygotowane i wypracowane zajęcia w terenie można powtórzyć, zmodyfikować i dostosować dla poszczególnych klas. Opracowane karty pracy służą nauczycielowi przez kilka lat.

M.K.: A gdzie możemy znaleźć pomoc, inspirację, ciekawe rozwiązania do przygotowania zajęć terenowych?

E.K.: Jest wiele takich możliwości. Przede wszystkim zachęcam nauczycieli do uczestniczenia w zebraniach metodycznych organizowanych przez doradców metodycznych. Są to nauczyciele, którzy mają ogromne doświadczenie. Na terenie Łodzi działa Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego oraz Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli. Doradca metodyczny ma wręcz obowiązek organizowania konferencji, konsultacji, zebrań, warsztatów. Przedstawia propozycje swoich działań na dany rok szkolny, ale również oczekuje propozycji ze strony nauczycieli. Te wnioski są uwzględniane w planie pracy doradcy metodycznego. Jeżeli pojawia się potrzeba wprowadzenia metodyki prowadzenia zajęć terenowych, to u doradcy znajdzie się czas na cykl zajęć warsztatowych przygotowujących nauczycieli do prowadzenia takich zajęć. Sama byłam doradcą biologii i przyrody przez osiemnaście lat, dlatego wiem, że jest to najprostszy sposób na zdobycie przygotowania.

M.K.: A jak pani przygotowywała się do zajęć terenowych?

E.K.: Z wykształcenia jestem biologiem, jednak nie specjalizuję się w zakresie botaniki. Rozpoznawanie roślin nie jest moją pasją. Jednak żeby dobrze nauczyć dzieci botaniki i zachęcić je do rozpoznawania roślin, w pierwszym roku nauczania opracowałam sobie trasę po parku im. Henryka Sienkiewicza. Park znajdował się obok szkoły, w której uczyłam. Miałam wybranych dziesięć, nie więcej, eksponatów w postaci drzew i krzewów. O każdym z nich przygotowałam krótkie informacje, przybliżające rośliny uczniom. Podczas zajęć terenowych opowiadałam o wybranych wcześniej drzewach, a dzieci zbierały liście. Po powrocie sprawdzałam, czy uczniowie w prawidłowy sposób przypisali nazwy do liści. Potem dzieci miały wykonać samodzielnie katalogi liści lub zielniki. Jeżeli zadanie było wykonane w sposób estetyczny, nagradzałam je oceną bardzo dobrą, a jeśli dzieci dołożyły dodatkowe liście, dostawały ocenę celującą. Dzięki temu uczniowie odczuwali swój wkład pracy w tworzeniu zielnika. Swoim studentom radzę, że jeśli wcześniej przygotują się i sprawnie będą odpowiadać o kolejnych drzewach, dzieci nie zadadzą pytań, których się obawiają. Nie należy się tego zresztą bać. Zachęcam nauczycieli, żeby ośmielili się wyjść w teren, aby pokazać wybrane elementy środowiska przyrodniczego.

M.K.: Jak w takim razie zachęcić nauczycieli do zorganizowania „ekologicznej zielonej szkoły”?

E.K.: Korzyści z zielonej szkoły są przeogromne. Można lepiej poznać dziecko i jego nawyki, nie tylko te typowe, które obserwujemy na co dzień w sali lekcyjnej. Mamy czas, by pokazać przyrodę i zachęcić do jej obserwowania nie tylko podczas 45 minut lekcji czy całego dnia na wycieczce. Takie wyjazdy są o tyle cenne, że dziecko jest stawiane w różnych sytuacjach. Obserwuje innych, a dzięki temu nawiązywane są przyjaźnie, sympatie, to pozwala poznać dziecko z zupełnie innej strony. Uczniowie, z którymi wyjeżdżałam na obozy harcerskie, stali się ludźmi, którzy są zaradni życiowo, proekologiczni. Wyjazdy przyczyniły się do tego, że ich przyjaźnie przetrwały upływ czasu i są ze sobą do tej pory bardzo zżyci.

M.K.: Kończąc naszą rozmowę, chciałam zapytać jakimi cechami charakteru powinien odznaczać się, według pani, nauczyciel?

E.K.: Powinien być otwarty, życzliwy, ale nie nadopiekuńczy. Nie powinien natomiast wyręczać dziecka we wszystkim, podpowiadać jakie są obserwacje i wyciągnąć wnioski za ucznia. Zajęcia trzeba tak zorganizować, aby dziecko samo obserwowało i wyciągało wnioski. Nauczyciel powinien być cichym obserwatorem, który jedynie koryguje obserwacje i wnioski dziecka.


Ewa Kłos - w latach 1986–1999 była doradcą metodycznym biologii w Wojewódzkim Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli, a w latach 1999–2005 doradcą biologii i przyrody w Łódzkim Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi. Jest autorką programów nauczania i pakietów edukacyjnych, uczestniczką Zespołu Ekspertów Ministra Edukacji Narodowej, Przewodniczącą Zespołu Ekspertów opracowującego podstawę programową dla przedmiotu przyroda w klasach 4–6 szkoły podstawowej, długoletnim Rzeczoznawcą MEN wydającym opinie kwalifikujące podręczniki i środki dydaktyczne do użytku szkolnego oraz członkiem Krajowego Zespołu Wspierającego Edukację Zdrowotną w Szkole i Rozwój Sieci Szkół Promujących Zdrowie.

Powyższy artykuł pochodzi publikacji "W dziką stronę. Rozmowy o edukacji w przyrodzie", Łódź 2016.